Wszystko co trzeba zrobić w domu lub w mieszkaniu zaliczyć można do spraw, które przynoszą przyjemność. Oczywiście trzeba mieć do tego pozytywny stosunek. Hasło, które napisałem w tytule wyryło mi się w pamięć podczas wakacji spędzonych w domu moich dziadków na wsi. Często używał go mój dziadek, kiedy trzeba było wykonać jakąś dużą pracę, a nikt z domowników nie podchodził do tego zadania z takim zapałem jak on. To „nie przyjmujcie się robotą” miało znaczyć, że na największą nawet trudność uda się w końcu znaleźć sposób. Coś, dzięki czemu czynność stanie się łatwiejsza do wykonania i w dużo krótszym czasie. Myślę, że po trochu przejąłem nawyki nieżyjącego już seniora naszej rodziny. Tak jak on mam zamiłowanie do eksperymentowania w różnych dziedzinach, do improwizacji (na przykład kiedy pęknie rura, a sklep jest już zamknięty), nie mówiąc już o domowych sposobach na większe i mniejsze domowe awarie. Wiedzę, którą wykorzystam do pisania poszczególnych notatek na tym blogu powziąłem z opowieści oraz z podglądania przy pracy mojego dziadka, czasami z książek, rzadko z opowiastek moich znajomych. Najczęściej jednak wiedzę czerpię z własnego doświadczenia. Niekiedy po prostu trzeba chwilę pomyśleć. Zapomnieć o wszystkim co sprawia, że się spieszymy, nie poddawać się emocjom i dopiero wtedy trafia się najlepsze rozwiązanie. Zresztą taka mam zasadę – jak człowiek podchodzi do czegoś spokojnie i rozsądnie, więcej zdziała niż ten, który z działa w nerwach i bez większego pomyślunku. Mój kolejny wpis, który opublikuję niebawem będzie dotyczył prostej sprawy, którą jest udrażnianie rur. Nie będę jednak polecał do tego mocno żrących, profesjonalnych środków udrażniających, ale te naturalne, które znajdziemy w każdej kuchni.